Dbamy o dzikich zapylaczy

Witajcie. 
Dzisiejszy wpis poświęcony będzie dzikim zapylaczom, które znalazły dom na naszej działce.
Moja przygoda z pszczółkami murarkami zaczęła się w tamtym roku na wiosnę, gdy postanowiliśmy razem z bratem bardziej zadbać o przyszłe zbiory w czym pomóc nam miały specjalnie przygotowane trzcinowe rurki z otworem w środku umieszczone pod dachem naszej budy. 

Na początku wydawało się, że nic z tego nie wyjdzie jednak po pewnym czasie zauważyliśmy pierwsze zaklejone dziurki, i tak od wiosny do jesieni wszystkie prowizoryczne domki zostały zajęte i to nie tylko przez murarki ale też różne inne gatunki zapylaczy.
Domki zostały ściągnięte przed zimą i umieszczone w kartonie, który schowaliśmy do altany.
Na początku grudnia pojechaliśmy na ogród by porozcinać trzcinę i wydobyć z nich kokony z pszczołami, rozdzielając martwe sztuki lub z pasożytami od zdrowych, które na wiosnę się wyklują.
W tym roku oprócz trzciny mamy zamiar wypróbować też formatki.

 Mam nadzieję że wpis się podobał, zapraszam do czytania innych tekstów i do następnego.

Napisz komentarz